środa, 11 stycznia 2012

Sen o zielonych dachach

Miałem kiedyś sen - nie, żaden pijacki, ten z cyklu zanurzony w rzeczywistości nie kwestionuję jej, rozumiem i nie dziwią mnie zmiany, które w rzeczywistym świecie wywołałyby migrenę. Szedłem ulicami mojego miasta, w którego centrum dominuje zabudowa z początku XX wieku, secesyjne kamienice i kilka samodzielnych, średniej wielkości kompleksów architektonicznych w różnym stylu.

Zniknęły stąd linie napięcia, zastąpiły je systemy nawadniania ogrodów, stylowe fontanny w podwórzach. Mieszkania na sprzedaż nie były martwe, kupowało się przestrzeń w której kwitła historia. Dachy zostały ze sobą zrównane: dodano jedno piętro, przez co możliwe było stworzenie rozległych arboretum wzdłuż ciągów ulic.
Systemy nawadniania ogrodów były dostosowane stylistycznie do elewacji. Windy otwierały się wprost na mieszkania, na sprzedaż na ulicy wynoszono owoce z dachowych sadów. Ławki usytuowane były w żelaznych altanach, w których dostęp do prądu i Internetu pozwalał spędzać naprawdę wiele czasu.
W miejscu dawnych pustych działek lub kilku szpetnych kamienic powstały klatki schodowe, prowadzące w górę, do ogrodów na dachach budynków publicznych. Te zawsze były o kilkadziesiąt centymetrów niższe, by nie niepokoić prywatności mieszkańców sąsiednich posesji. Z tych kilku parków, odmienionych rozsądną małą architekturą i zadbaną zielenią, ale istniejących i poza wymiarem snu, poprowadzono ciągi, zadrzewiając ulice, z których zniknął ruch.
Tu nikt się nie spieszył, a publiczny transport w niczym nie przypominał obecnego. Pierścień ogrodów za śródmieściem skrywał pod sobą parkingi, bowiem ludzie jakoś musieli docierać za miasto. Dawne przedmieścia nie były widoczne może zniknęły? Panorama przypominała pocztówki z czasów zaborów: zaplanowana forma towarzyszyła naturze: miałem wrażenie, że znów czytam Opisać Wilno Venclovy, a przecież Sen tyczył się zachodnich rubieży świata Słowian.

--

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz